KIWI blisko pisarzy

Powrót

KIWI blisko pisarzy: Katarzyna Łochowska

Tytułem wstępu: poprosimy o kilka słów o sobie, tak na dobry początek :) 

Nazywam się Katarzyna Łochowska i swoją przygodę z pisaniem rozpoczęłam w wieku 16 lat. Młodo, ale to odtworzyło przede mną drogę, którą chcę podążać również dzisiaj. Do tej pory wydałam już trzy książki : "Czekając na odkupienie", "Droga do Ukojenia" oraz "Droga do przebaczenia". Pierwsza z nich zostanie wydana przez amerykańskie wydawnictwo. Ponadto jestem studentką dziennikarstwa i komunikacji społecznej w Olsztynie. Prowadzę stronę Nałogowy Książkoholik, na której publikuję recenzje książek, felietony, wywiady oraz własne przemyślenia. Współpracuję również z kilkoma portalami, na których można znaleźć moje artykuły.

Czy trudno jest być dziś autorem książki i czy warto?

Dziś, jutro czy wczoraj – bycie autorem jest trudne nie ważne w jakim czasie. To po prostu ciężka praca, z czego czytelnicy nie zawsze zdają sobie sprawę. Często ludzie pytają mnie o kolejną książkę, zupełnie jakbym była fabryką, która co tydzień wypuszcza na rynek nową powieść. Tak niestety się nie da i niekiedy na kolejną książkę trzeba poczekać długie lata. Pomysł musi dojrzeć, autor musi znaleźć natchnienie, niekiedy pokonać blokady, a potem podjąć współpracę z wydawnictwem i przebrnąć przez redakcję. To naprawdę ciężka praca, która wymaga nie tylko odpowiednich umiejętności, ale przede wszystkim samodyscypliny, bo nikt nie stoi nad nami z batem i nie pogania. Trzeba znaleźć w sobie motywację, by zasiąść do pustej kartki i zapełnić ją logicznymi zdaniami. Czy warto? Oczywiście, że tak! Nawet jeśli ktoś nie jest związany z wydawnictwem, a jego powieść nigdy nie ujrzy światła dziennego, to przecież żadna praca nie idzie na marne. A może kiedyś zdarzy się tak, że książka trafi na księgarskie półki. Towarzyszące temu uczucie jest niezwykle trudne do opisania. Nawet dla autora.

Książka Pani dzieciństwa?

Pierwsza, która nasuwa mi się na myśl, to "Mały Książę" – książka, której do końca nie zrozumiałam, ale bardzo dogłębnie zapamiętałam i doceniłam w późniejszych latach. Do dzisiaj wspominam ją z rozrzewnieniem i do niej wracam. W końcu to powieść ponadczasowa.

Czy wystarczy mieć pomysł, czy bycie pisarzem wymaga czegoś więcej?

Sam pomysł to dopiero zalążek, z którego wyrasta dzieło. Oczywiście, że trzeba go mieć, ponieważ to początek, coś najważniejszego. Z dobrego pomysłu można stworzyć prawdziwe arcydzieło. Trzeba mieć jednak do tego pewne umiejętności, trzeba wiedzieć, w jaki sposób poprowadzić fabułę, wykreować bohaterów, połączyć wątki. Pisarz musi myśleć przestrzenie, zabawić się w jasnowidza, by przewidzieć pewne wydarzenia, czasem nawet wcielić się w bohatera, a to wszystko ma doprowadzić do oddania emocji, które poruszą czytelnika. Można mieć milion pomysłów, ale żaden nie zadowoli nas w pełni lub w trakcie pracy stwierdzimy, że stanęliśmy w martwym punkcie i nie wiadomo co dalej. Dlatego właśnie pisarz musi umieć planować.

Dlaczego Pani pisze? Co Panią motywuje? Daje energię? 

Energię i motywację czerpię z otoczenia. Emocje przelewam na papier. Słucham muzyki, gotuję, wykonuję codzienne czynności, przy których mogę uspokoić rozszalały umysł, zastanowić się, przeanalizować pomysł. Robię to, co lubię i to daje mi siłę do dalszej pracy. Dlaczego piszę? Nie potrafię jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Zaczęłam pisać, ponieważ uważałam, że potrafię robić to lepiej niż co poniektórzy autorzy. Może to zabrzmiało arogancko, ale po przeczytaniu kilku książek, które całkowicie mnie rozczarowały, postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. I o dziwo szło mi całkiem nieźle. I zanim się zorientowałam, nie mogłam robić już niczego innego i nie widziałam dla siebie innej przyszłości. Najważniejsze w życiu to znaleźć cel, do którego się dąży i pasję, która człowieka uskrzydla. Ja to znalazłam i nie chcę tego zostawić.

Jakieś rady dla tych, którzy chcą zacząć, ale nie mają odwagi?

Pisanie nie wymaga odwagi. Każdy może sobie pisać do szuflady i wciąż upychać w niej nowe kartki. Odwagi wymaga wydawanie. Jeśli człowiek nastawia się na wydawanie, to musi doszlifować swój warsztat. W dzisiejszych czasach można znaleźć wiele porad a nawet książek, które w tym pomogą. Przede wszystkim jednak musi włożyć w to serce. Odwagi natomiast wymaga pokazanie tekstu innym osobom, nastawienie się na konstruktywną krytykę i przyjęcie do świadomości, że mimo wyskrobania tylko kilkuset stron nie jesteśmy geniuszami. Odwagi i cierpliwości wymagają pertraktacje z wydawnictwem – jeśli już jakieś się odezwie. Długa droga od napisania książki do jej wydania, po której pisarz musi przejść całkiem sam.

Czy warto przejmować się krytyką?

Krytyką trzeba się przejmować, ale tylko tą konstruktywną. Pisarz powinien ją chłonąć jak gąbka, ponieważ to pomoże mu w przyszłości nie popełniać błędów, które znalazły się w książce. To dotyczy głównie początkujących pisarzy, choć  ostatnio zaczęłam myśleć, że i ci zaprawieni w boju powinni wziąć sobie do serca kilka uwag. Oczywiście trzeb rozróżniać krytykę. Bo co jeśli komuś nie podoba się książka, bo jest romansem, a on chciałby kryminał z seryjnym mordercą w roli głównej? To przepraszam bardzo, drogi czytelniku, po jakiego łapałeś się za książkę, która koło kryminału może nawet nie stała i z opisu mogłeś to śmiało wywnioskować? Prawda jest taka, że krytykować można wszystko, a gusta czytelnicze są bardzo różne. Należy się na to przygotować.

Czy wydanie własnej książki coś zmieniło w Pani życiu? Czy dało odwagi do dalszego pisania? 

Z pewnością z w moim życiu zmieniło wiele, choć może nie są to widoczne zmiany. Ja się bardzo zmieniłam od tamtego czasu. Dostrzegłam światełko, za którym chcę podążać. Pozytywne opinie bardzo miło nastroiły mnie do dalszej pracy. Wydanie własnej książki wnosi wiele radości w życie pisarza. Człowiek czuje, że jego praca została doceniona.

Plany na przyszłość?

Plany są, choć nie mogę nic zdradzić. Przyczyna jest jedna: sama nic o nich nie wiem. Pewne jest jednak to, że nie planuję przerwania pisania i wciąż pracuję nad nową książką. Miejmy nadzieję, że wkrótce ukaże się ona drukiem.

„Obecnie w Polsce blisko 95% książek sprzedaje się w bardzo niskich nakładach (niezależnie od ich poziomu merytorycznego), z samego pisania utrzymuje się może kilkadziesiąt osób w skali kraju. Większość autorów samodzielnie pokrywa koszty wydania swojej książki – a więc nie tylko nie zarabia na swojej twórczości, ale wręcz do niej dokłada.”- czy więc pisanie książek ma sens?

Oczywiście że ma sens. Nawet jeśli książka nie zostanie wydana, to warto to robić dla samego siebie. W dobie Internetu można się wybić nie tylko poprzez wydanie książki. Równie dobrze można zyskiwać czytelników, publikując na blogu. Jeśli chodzi o sytuację wydawniczą na polskim rynku, to można o niej dyskutować godzinami. Niemniej nie jest kolorowo, a jest to wina zarówno wydawnictw, księgarń jak i samych czytelników. Przekłady są milej widziane, a o polscy autorzy są często pomijani. Można kwestionować formę reklamy, redakcji i samego zaangażowania. Z pewnością polska rzeczywistość wydawnicza obiega od tej zagranicznej. Czym jest to spowodowane i gdzie leży wina? Trudno powiedzieć.


 

 

 

 

 

 

@kiwiportal